piątek, 12 października 2018

Recenzja Kamili Dubietis - wyróżnienie w konkursie "Wszystkie książki mówią" w kategorii powyżej 18 lat

Miejsce kobiety nie jest w kuchni - jest w ogrodzie! Recenzja tomu poezji
Rupi Kaur   
Słońce i jej kwiaty

Wyzwanie, które rzuca czytelniczkom Rupi Kaur, autorka tomu poezji zatytułowanego Słońce i jej kwiaty brzmi właśnie tak - wiem, gdzie jest miejsce, w którym możesz poczuć się dobrze. I jeśli masz odwagę, to chodź - zaprowadzę cię tam.

Opisać poezję Rupi Kaur nie jest łatwo. Powiedzieć, że jest kobieca, to to tak, jakby spojrzeć na bramę ogrodu, do którego nas zaprasza, nawet nie wchodząc do środka. Jeśli jednak zdecydujemy się zagłębić w jej treść, pierwszym, co nas poruszy, będzie z pewnością jej celność i prostota. Nie zaskoczy to tych kobiet, które spędziły choćby kilka wieczorów z poprzednim tomem poezji tejże autorki, noszącym kuszący tytuł Mleko i miód. W przypadku tytułu, jaki nosi Słońce i jej kwiaty rzecz ma się podobnie – tym razem jednak Rupi Kaur nie uwodzi smakiem lecz zapachem tysiąca tajemnic, które krok po kroku odkrywa, zapraszając nas coraz głębiej do swojego ogrodu. Ale czy na pewno swojego?
Kwiaty w ogrodzie tytułowego Słońca to obraz naszych odczuć. To kobiece pragnienia i troski wplątane w ogród emocji. Znajdziemy tutaj zarówno winorośle uginające się pod słodkimi chwilami, jak i uzbrojone w kolce, choć piękne krzewy różanych lęków czy ulotne dmuchawce marzeń. Podobnie jest w życiu – w plątaninie zdarzeń przewijają się obok siebie dobre i złe okresy, euforia i ból, zachwyt i strata, duma i niepokój. Upojną woń triumfu często przerywa gorzki smak porażki.
Obserwując popularność twórczości Rupi Kaur trudno oprzeć się wrażeniu, że poezja przeżywa swoje małe odrodzenie, trafiając w szczególności do kobiecego grona. Warto wspomnieć tutaj jednak, że styl przyjęty przez Rupi Kaur, choć tak bliski naturze, daleki jest od chociażby znanych nam ze szkolnej ławy Sonetów krymskich Mickiewicza chwalących budzące zachwyt stepy czy utworu Miłosza zatytułowanego Wyprawa do lasu, które stanowiły nasze pierwsze, bo jeszcze licealne, spotkania z  dojrzałą poezją. Jeśli więc można porównać Słońce i jej kwiaty do omawianych w planie lektur szkolnych dzieł, porównania takiego wypadałoby szukać raczej w twórczości erotycznej, gdzie tak jak W malinowym chruśniaku Leśmiana, aż kipi od pulsujących uczuć i emocji, których świadkiem jest nie kto inny, ale właśnie natura. Być może więc to nie męski sposób widzenia, a właśnie kobiecy, pełen zrozumienia i delikatności, który kryje się w każdej z nas sprawia, że poezja ta trafia do kobiecych serc? W mojej opinii można się z tym śmiało zgodzić, ponieważ zawarte w recenzowanym tomie utwory czyta się niezwykle lekko – taki wydźwięk poezji był dla mnie fascynującym osiągnięciem autorki, która pisze przecież o rzeczach nielekkich, a wręcz trudnych – samoakceptacji, kompleksach, utracie wiary w siebie i innych.

  
Rupi Kaur dowodzi, że nasze emocje niejednokrotnie przypominają życie tajemniczego ogrodu. Radzi także, że aby się w nim odnaleźć i móc poczuć na swej twarzy promienie słońca, musimy sięgnąć daleko w głąb naszych korzeni, gdzie niczym rośliny znajdziemy to, co najważniejsze dla naszego rozwoju: życiodajną moc, siłę, odwagę. Kieruje swoją poezję do zwykłych kobiet i pisze ich językiem. Nie znajdziemy tu zawiłych metafor czy wzniosłych porównań, ale ścieżkę złożoną z prostych i dobrze znanych zapachów, którą nas prowadzi i jednocześnie pokazuje, że aby rozkwitnąć, trzeba dojrzeć, a aby dojrzeć, należy na dobrym gruncie naszego serca pozwolić kiełkować odpowiednim nasionom. Tłumaczy także, że obumieranie nie jest końcem – to tylko etap, który pozwala nam przygotować się do kolejnego rozkwitu. To cenna refleksja, która wpisuje się w nieustanny cykl rozwoju. Dojrzewamy przez całe życie, nie tylko raz, a czerpiąc z ogrodu doświadczeń poznajemy siebie i otaczający nas świat.
Słońce i jej kwiaty to pozycja, z która warto się zmierzyć – szczególnie tym kobietom, które poprzez obarczone zawiłościami metafor i koniecznością żmudnej analizy lekcje języka polskiego mają mylne zdanie o poezji. Przypadnie również do gustu tym, które w odważnym życiu, jakie toczą na co dzień potrzebują odrobiny wsparcia, a także tym, które wątpią w swoją moc, tracą wiarę, czują się zagubione lub szukają odpowiedzi. Sięgając po tom, już od pierwszych słów możemy być mile zaskoczone jego językiem – trafnym i wyrazistym jak same emocje, ale zarazem delikatnym niczym promienie słońca. Językiem, który jest nam fascynująco bliski, którym chcemy mówić i którym chcemy, aby do nas mówiono. Autorka prowadzi nas przez dobrze znane uczucia, dając wrażenie, że nie otwieramy okładki, lecz swoje pełne emocji, trosk, nadziei serce. I tak właśnie jest – podziwiamy twórczość autorki, bo widzimy w niej odbicie tego, co kryje się w naszym wnętrzu. Jeśli więc można powiedzieć, że Rupi Kaur w Mleko i miód przeprowadziła czytelniczki przez trudne momenty takie jak: Cierpienie, Kochanie, Zrywanie i Gojenie, z pewnością można też stwierdzić, że zrobiła to tylko po to, aby teraz doprowadzić je ogrodu i powiedzieć: Zobacz, tak wiele przeszłaś i wciąż jesteś piękna. Choć nie raz jeszcze zwiędniesz, odrodzisz się na nowo – bogatsza i silniejsza. Tu, w ogrodzie swoich emocji, to ty jesteś jego najpiękniejszym kwiatem. Wprawiona ogrodniczka zapamięta to przesłanie na długo, a dla początkującej stanie się ono pomocnym drogowskazem.


Kamila Dubietis



Słońce i jej kwiaty - Rupi Kaur
Wydawnictwo Otwarte, 2018
9788375154856



Recenzja Marii Stachyry - wyróżnienie w konkursie "Wszystkie książki mówią" w kategorii 13 - 18 lat


„Nasza własna wyspa”- książka, która pokazuje, że przyjaźń i miłość przenoszą góry.
                                                                          

W ostatnich latach dużo zwiedzałam z rodzicami, dlatego szczególnie chętnie czytałam w tym czasie różne książki o  tematyce podróżniczej. Przed kolejnym naszym wyjazdem wybrałam się do księgarni po książkę, która opisywałaby kolejny cel naszej podróży. Od razu ujrzałam „Naszą własną wyspę” autorstwa Sally Nicholls. Zaintrygowana tytułem sięgnęłam po nią ,sądząc , że jest to książka o podróżach i  niezwykłej tropikalnej przygodzie. Byłam zaskoczona, gdy okazało się, że historia ta  niekoniecznie  opowiada o tym, czym  zasugerował tytuł ,a  nawet jest o wiele lepsza , niż się spodziewałam…

Nasza własna wyspa to historia trójki rodzeństwa, która wychowuje się bez rodziców. Opiekunem dla trzynastoletniej Holly i siedmioletniego Davy’iego jest ich starszy dwudziestoletni brat- Jonathan. Historia w książce, jest opisana oczami głównej bohaterki Holly, która opowiada o tym jak żyje się w takiej nietypowej rodzinie …
Holly

To dziewczyna, która w wieku sześciu lat straciła ojca, a pięć lat po jego śmierci  musiała się uporać ze śmiercią mamy. Mimo, że jest nastolatką musi uporać się z wieloma problemami ,czasami ponad jej wiek .Po śmierci mamy staje się opiekunką swojego młodszego brata. Bawi się z nim, przyprowadza i odbiera ze szkoły. Nie ma czasu na odpoczynek i spotkania z przyjaciółmi, a często także na obowiązki związane ze szkołą. Zaniedbuje przez to naukę. Pewnie jak każda  z nastolatek chciałaby mieć wiele nowych ubrań, ale jej „rodziny” na to nie stać. Holly często nie ma nawet tych najpotrzebniejszych rzeczy typu :przybory do szkoły, buty do mundurku. Najlepiej o kłopotach finansowych rodziny przekonany jest starszy brat Holly…

Jonathan

W wieku osiemnastu lat porzucił marzenia o studiach, ponieważ musiał przejąć opiekę nad młodszym rodzeństwem. Rozleniwiony nastolatek, który swój cały wolny czas spędzał przed komputerem , nagle stał się głową rodziny. Jonathan ma problem z najmniejszymi pracami domowymi takimi jak: sprzątanie i gotowanie. A do tego dochodzą także kłopoty z dzieciakami i stałymi  wizytami kuratora . Chłopak pracuje w barze , aby móc utrzymać  swoją rodzinę .Mimo to nowe problemy  nie omijają  tego sympatycznego rodzeństwa :zepsuta zmywarka ,zalanie mieszkania. A na dodatek choroba królika Davy’iego…

Davy

Jest siedmioletnim chłopcem, który nie bardzo rozumie, dlaczego jego rodzina ma problemy finansowe . Jak każde dziecko chce się bawić i miło spędzać czas. Starsze rodzeństwo swoim kosztem stara się, aby jego dzieciństwo było normalne, jednak nie zawsze im się to udaje.

Po jakimś czasie rodzeństwo udaje się na tajemniczą wyspę…


Nasza własna wyspa to książka, w której każdy z nas może znaleźć cos dla siebie. Myślę, że wiele nastolatek może utożsamić się z Holly, której głównym celem jest osiągnięcie w życiu i szczęścia, ale i pomoc swoim najbliższym. Ma swoje marzenia i plany na przyszłość.
Książka „nasza własna wyspa” jest nie tylko skierowana do młodzieży, ale także do dorosłych. Myślę, że część z rodziców ma takie same problemy jak Jonathan, który stara się być jak najlepszym tatą zastępczym. Jego kłopoty z opieką nad dziećmi są na pewno elementem życia wielu dorosłych. Każdy z nas może znaleźć w książce postać, z którą może się utożsamić.

Historia trójki rodzeństwa pokazuje nam jak ważną role w życiu odgrywa miłość i przyjaźń. Wzajemna troska, wsparcie i zaufanie jakim mogą obdarzyć się Holly, Jonathan i Davy daje przykład godny naśladowania. Nietypowa rodzina boryka się z wieloma problemami, które pokazują jak wiele trudności sprawia życie w domach, gdzie odeszła bliska osoba, od której wiele zależało (mama lub tata). Dzięki tej historii możemy nauczyć się dostrzegać, że nie wszyscy ludzie mają szczęśliwe życie, ale są też tacy, którzy cały czas muszą dążyć  do tego, aby takie było. „Nasza własna wyspa” uczy”  dostrzegać problemy innych i reagować na nie. Być może gdzieś w naszym otoczeniu są tez takie osoby, które tak samo jak rodzeństwo potrzebuje pomocy. Być może po przeczytaniu tej książki ktoś dostrzeże ich kłopoty? Z książki płynie też wiele innych przesłań takich jak: wytrwała praca przynosi efekty i gdy bardzo czegoś chcemy i dążymy do tego, nie ma rzeczy niemożliwych.


Serdecznie zachęcam do przeczytania „Naszej wyspy”- książki, która pokazuje, że przyjaźń i miłość przenoszą góry.

Maria Stachyra

Nasza własna wyspa - Sally Nicholls
Wydawnictwo Zielona Sowa, 2016
9788379837540

Recenzja Maksymiliana Kaszyckiego - wyróżnienie w konkursie "Wszystkie książki mówią" w kategorii 9 - 12 lat


"Dziennik Cwaniaczka - No to lecimy" -
 Jeff Kinney



Jest to pamiętnik chłopca, który nazywa się Greg Heffley, który prowadzi normalne życie. Chodzi do szkoły, ma jednego kolegę, który nazywa się Rowley. Ma mamę i tatę i dwóch braci. Razem z rodziną wyleciał samolotem w święta na wakacje.

Wakacje miały być fantastyczne, ale tak nie było. Zabrali nie swoją walizkę z lotniska i n ie mieli ubrań. Tata się rozchorował i całą noc zajmował łazienkę. Po ośrodku chodziły zwierzęta. Nie mogli spokojnie zjeść bo zwierzęta im przeszkadzały. Cały czas się coś działo. Do ostatniej strony pech prześladował Grega, ale było zabawnie.

Maksymilian Kaszycki

No to lecimy - Jeff Kinney
Nasza Księgarnia, 2017
9788310131331

Recenzja Marka Morawskiego - III miejsce w konkursie "Wszystkie książki mówią" w kategorii 13 - 18 lat

Na tropie teorii Darwina

Kim jesteśmy? Skąd pochodzimy? Do czego zmierzamy? Te i inne pytania egzystencjalne nurtują ludzi od wieków. Na szczęście na część z nich zdołała odpowiedzieć nauka zwana biologią ewolucyjną. "I co z tego? Przecież to bardzo skomplikowana dziedzina akademicka, i tak nic nie zrozumiemy " - odpowie zapewne wielu z was. Istnieje jednak podręcznik, który pozwala na wyjątkowo dokładne zgłębienie teorii ewolucji i niezwykłych losów istot żywych, nawet jeśli czytelnik nie posiada doktoratu z nauk przyrodniczych. Chciałbym wam teraz przedstawić tę fascynującą książkę - "Historia życia na Ziemi" autorstwa profesora paleontologii Jerzego Dzika.

Sam autor książki jawi się jako człowiek nietuzinkowy. Zasłynął on z kierowania ekspedycjami antarktycznymi oraz z odkrycia najstarszych przodków dinozaurów. Na terenie polskiego Krasiejowa profesor Dzik odnalazł i zbadał tajemnicze cmentarzysko płazów i gadów z epoki triasu. Za swoje wybitne osiągnięcia został członkiem Polskiej Akademii Nauk.

Co czyni "Historię życia na Ziemi" zrozumiałą dla każdego czytelnika? Po pierwsze, dokładność. Autor wyjaśnia krok po kroku każdy, nawet pozornie nic nie znaczący detal. Prowadzi nas stopniowo od samej metodologii nauk empirycznych aż do opisów poszczególnych gatunków zamieszkujących naszą planetę na przestrzeni milionów, a nawet miliardów lat. To daje nam możliwość przyjrzenia się ewolucji z kilku perspektyw, a po lekturze z pewnością nie odczujemy przykrego uczucia niedosytu.


Okresy w dziejach Ziemi przedstawione są w kolejności chronologicznej. Poszczególnym rozdziałom towarzyszą intrygujące tytuły, w niczym nie przypominające nudnych oklepanych formułek. Przykład? Proszę bardzo. Fragment opowiadający o powstaniu roślin kwiatowych i ich unikalnym przystosowaniu - owadopylności został opatrzony pobudzającym wyobraźnię tytułem "Geneza rajskich ogrodów". Brzmi jak nazwa baśni, prawda?


Niewątpliwym atutem tej książki są również przepiękne ilustracje i zdjęcia. Dzięki temu ten podręcznik akademicki staje się bardziej czytelny i dodatkowo nabiera walorów artystycznych.

"Nic w biologii nie ma sensu jeśli jest rozpatrywane w oderwaniu od ewolucji" - stwierdził kiedyś Theodosius Dobzhansky, amerykański genetyk. Trudno temu zaprzeczyć, choć uważam, że znajomość mechanizmu ewolucji przydaje się nie tylko w biologii. W końcu poznanie swych odległych przodków jest swego rodzaju ulgą dla naszych dusz, wciąż pchających nas do poszukiwania prawdy o nas samych...


Marek Morawski

Dzieje życia na Ziemi - Jerzy Dzik
Wydawnictwo Naukowe PWN, 2009
9788301140380

Recenzja Marii Polnik - III miejsce w konkursie "Wszystkie książki mówią" w kategorii 9 - 12 lat


W poszukiwaniu przeznaczenia
Książka ,,Północ”, która została napisana przez Katie Cary, Cherith Baldry, Vicky Holmes i Tui T. Sutherland,występujące pod wspólnym pseudonimem Erin Hunter, należy do wspaniałej serii ,,Wojownicy” (sagi II- ,,Nowa Przepowiednia”). „Północ” jest książką fantastyczno-przygodową opowiadającą o dalszych losach czterech kocich klanów, widzianych oczami młodego kota-wojownika.

Akcja książki rozpoczyna się, gdy wszystkim kotom z czterech klanów wydaje się, że oto nastał czas pokoju. Nieoczekiwanie jednemu z bohaterów – o imieniu Jeżynowy Pazur, zostaje zesłany tajemniczy sen zwiastujący nadchodzące niebezpieczeństwo. Kocur, po poznaniu historii swego rodu, postanawia spełnić wolę przodków, wyrusza więc w sekrecie na wyprawę z kilkoma innymi wybranymi kotami. Po drodze przeżywają wspaniałe przygody, ale i napotykają wiele przeszkód, z którymi muszą sobie radzić sami. Czeka ich czas pełen wątpliwości i strachu. Czy uda im się dotrzeć do miejsca przeznaczenia, zanim będzie za późno? Czy uda im się zapobiec nadchodzącej katastrofie? Jak poradzą sobie w obliczu wyzwania? Każda chwila przybliża dzielnych podróżników do rozwiązania powierzonego im zadania, ale i ściąga na ich głowy większe niebezpieczeństwo. Niewątpliwym atutem książki jest bogaty w zabawne opisy język oraz żywe dialogi bohaterów.

Według mnie, lektura tej książki jest niesamowitym przeżyciem. Nieoczekiwane zwroty akcji i zapierające dech w piersiach tempo nie pozwalają oderwać się od niej ani na chwilę. Każdy miłośnik literatury znajdzie w niej coś dla siebie, nieważne czy będzie to dziecko, nastolatek, lub dorosły. Zachwycą się nią zarówno czytelnicy lubiący wartką akcję, jak i romantycy.
Książkę tę polecam zwłaszcza osobom lubiącym koty.



Maria Polnik

"Północ" Erin Hunter
Nowa Baśń 2017
9788365122254

poniedziałek, 8 października 2018

Marika Krajniewska - „Och, Elvis”

Trzy starsze panie żyją poznając cienie i blaski dojrzałego wieku. Życie splotło ich losy dość osobliwie i owa ''osobliwość'' jest chyba tym, co już na zawsze będzie naznaczało każdy ich krok.
Kiedy jedna z przyjaciółek umiera, pozostałe postanawiają spełnić jej ostatnią wolę i umożliwić jej wizytę... na grobie Elvisa.
No, ale jak to zrobić? Kradzież urny z prochami zmarłej to przecież dopiero pierwszy krok... 
       A przecież trzeba się wyprawić w daleką podróż... A tu plecy bolą, zadyszka dopada. I jeszcze ta dyrektorka domu opieki, sprawująca baczną kontrolę nad zarządzaną przez siebie placówką.
W tej napisanej lekkim stylem, ale zarazem skłaniającej do refleksji książce nic nie jest takim, jakim się z początku wydaje.
Może z wyjątkiem tego, że od pierwszej strony przeczuwamy, że będzie się działo... I przeczucie nas nie myli.
Dobra rozrywka gwarantowana.
Polecam!
MK

 
Marika Krajniewska - „Och, Elvis”
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2018
ISBN: 978-83-7976-950-6