Fragment tej książki mamy w podręczniku.
Przeczytałam go przed sięgnięciem po „Buszującego” w całości. Omawiany tekst
bardzo mnie zachęcił do tego, ponieważ uwielbiam książki pisane w pierwszej
osobie. Czytając taką książkę dosłownie wchodzę
w opisywany świat i cały ten
czas żyję z głównym bohaterem. Czuję się jak jego przyjaciółka, której opowiada
niezwykle cenne dla siebie rzeczy ze wszystkimi szczegółami, uczuciami, refleksjami
i zżywam się z nim. Wtedy opowieść jest dla mnie niezwykła i
zachowuję ją w pamięci, bo to trochę tak, jakbym rzeczywiście poznała nowego
przyjaciela. Tak właśnie było z „Buszującym
w zbożu” J.D Salingera.
Holdena polubiłam od „pierwszego zdania.”
Zainteresowała mnie jego bezpośredniość
i szczerość. Jeśli ktoś nazwałby go
głupim, natychmiast wdałabym się z nim
w dyskusję. Nie wiem, jak można nie
zauważyć jego inteligencji. Zgadzam się z tym, że był trochę niezrównoważony,
czasem godny nagany. Był negatywnie nastawiony do świata, co objawiało się, na
przykład w przeklinaniu. Ale to nawet trochę mi się w nim podobało-nadawało mu
charakteru, zresztą tak samo jak samej książce. Nie klął, bo był głupi, ale
wzmacniał swoje zdanie, wyrażał tak swoje refleksje i uczucia, myśli, które
mówiły o tym, jak niesprawiedliwie się czuł traktowany. A to świadczy o jego wrażliwości! Przed przeczytaniem
książki nie do końca zgadzałam się z faktem, że się buntował, jednak teraz się
do tego trochę przekonałam. Ale też uważam, że Holden nie był typowym szkolnym
buntownikiem. Miał coś wyjątkowego, coś, co nie pozwala mi myśleć o nim
negatywnie. Po poznaniu Holdena uważam, że właśnie taki jest - wrażliwy,
inteligentny, ale też niewątpliwie nieszczęśliwy. Trafiał do nieodpowiednich
szkół, wszyscy, nawet rodzice, traktowali go jak głupca, a poza siostrą nie
miał osoby, która by go kochała, rozumiała, i akceptowała - tego brakowało mu
najbardziej. Dodatkowo stracił brata - podziwiam go, że w ogóle to przetrwał.
Jeszcze coś, co mi się w nim spodobało: potrafił się przyznać, że nie jest w
stanie czegoś zrobić, że ma słabości, umiał odmówić. Dobroć, którą ujawniał.
Troska i miłość, którą otaczał swoją siostrę. Towarzyskość i brak barier w
nawiązywaniu znajomości. Wiem, że bardzo bym go polubiła - myślę, że mógłby
zostać moim przyjacielem.
„Buszującego w zbożu” przeczytałam, a raczej pochłonęłam, w kilka
godzin. Od długiego czasu tak się nie działo. Jestem bardzo pozytywnie
zaskoczona, bo nie spodziewałam się takiej fabuły. J.D Salinger stworzył książkę,
którą uwielbiam
i zaliczam do ulubionych; wciąga, jest bardzo
ciekawa, w pewnych momentach zanosiłam się niespodziewanym śmiechem (co też
ostatnio się nie pojawiało przy czytaniu), a przy tym skłania do refleksji. Z
niecierpliwością czekam, aż wypożyczę następne jego dzieło - mam nadzieję, że
okaże się tak samo świetne jak to, które ukazuje historię Holdena –
Buszującego w zbożu.
Wydawnictwo: Albatros A. Kuryłowicz, 2013
ISBN: 978-83-7885-999-4
Recenzja wpłynęła na konkurs "Wszystkie książki mówią"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz