W
czasach niepewnych zdarza się nam zastanawiać nad stosunkiem do rodzinnego
kraju, nad temperaturą naszych uczuć patriotycznych. Tym bardziej, że wokół
stale trwa gorący dyskurs narodowy. Nieco ułatwia zrozumienie sensu własnej
tożsamości lektura zbioru esejów Jana Kieniewicza „Wyraz na ustach zapomniany. Polskich
inteligentów zmagania z Ojczyzną.”
Na
początku warto wyjaśnić, kogo nazywamy inteligentem. Termin ten po raz pierwszy
zastosowano w połowie XIX stulecia wobec ludzi wykształconych oraz obdarzonych
poczuciem misji odbudowy i naprawy świata. Dziś o inteligencji mówi się z
rzadka. Na ogół wytyka się jej słabości albo wręcz ogłasza całkowity upadek.
Jan
Kieniewicz swoje rozważania o inteligencji rozpoczyna analizą myśli patriotycznych
Juliusza Słowackiego. Wybitny romantyk
w swoich utworach - jak pamiętamy ze
szkolnych lektur - podkreślał głównie etos obowiązku wobec Ojczyzny i opieranie
się na wzorach cywilizacji europejskiej. Podobny styl myślenia do dziś zdaje
się być bliski każdemu Polakowi.
W
kolejnych szkicach autor pokazuje drogę, jaką przeszły liczne pokolenia
polskiej inteligencji. I stwierdza, że „myśl o Polsce jako Ojczyźnie-obowiązku
towarzyszyła im w czasach zaborów i pozostała w zakresie doświadczenia w Polsce
odrodzonej”.
W rozdziałach poświęconych czasom powojennym, poddaje krytyce postawy
i zachowanie inteligencji.
Ale
to już była całkiem inna inteligencja. Pochodząca z awansu społecznego „inteligencja
pracująca”, której brakowało dobrego wykształcenia, tak zwanego obycia i, co
najważniejsze, poczucia przynależności do elity. A inteligent zawsze
potrzebował wzoru, autorytetu, na którym mógł się oprzeć i we własnym środowisku
czuł się jak ryba w wodzie. W PRL-u, jak to określił Kieniewicz, „inteligentowi uwikłanemu w rzeczywistość, bliżej było do
konformizmu niż do kontestacji”.
Ale
pomimo wszystko mojemu pokoleniu nie można zarzucić braku chęci do pozytywnego
działania! Jak zalecał Wojciech Młynarski „robiliśmy swoje!” Dzięki sile kościoła
katolickiego oparliśmy się sowietyzacji. Marzenia o wolnej Ojczyźnie spełniali
nieprzeciętni ludzie pokroju Karola Modzelewskiego czy Jacka Kuronia.
Zakończenie
książki Jana Kieniewicza dotyczy pytań o misję dziejową dzisiejszej
inteligencji. I tutaj zgadzam się z autorem, że teraz głównym zadaniem
inteligenta jest budowanie normalności, szerzenie tolerancji, „europejskiej postawy otwarcia na Innych”.
Mam
też nadzieję, że mimo postępującej identyfikacji z klasą średnią, dalej
pozostaniemy wierni dawnym ideałom służby społecznej. Kieniewicz opisując sytuację
powojennej inteligencji często cytuje Wojciecha Młynarskiego.
Szkoda,
że zapomniał o Agnieszce Osieckiej, która chyba najtrafniej przedstawiała naszą
bezradność wobec systemu.
Myśmy to mieli/nam
to dali/to do nas się uśmiechnął Bóg./Ja, kiedy przyszłam, jeszcze grali,/ja,
kiedy przyszłam, śpiewał róg ….
Joanna Mackiewicz
Jan
Kieniewicz - „Wyraz na ustach zapomniany. Polskich inteligentów
zmagania z
Ojczyzną.”
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Dig:
Wydział "Artes Liberales" Uniwersytet Warszawski,
2012.
ISBN:
978-83-7181-788-5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz