piątek, 23 maja 2014

Książka wszystkich rzeczy – recenzja Matyldy Elson

Czy jest ktoś kto nie chciałby rozmawiać z Bogiem? Bóg, anioły i niebo to taka wielka tajemnica dla ludzkości, że chcieliby ją poznać z pewnością wszyscy ludzie, nawet ci niewierzący.
Thomas – bohater „Książki wszystkich rzeczy” ma taką właśnie możliwość, bo widzi on rzeczy, jakich nie widzą inni. No bo w końcu rybki akwariowe pływające w kanałach, wróble grające na trąbkach czy stado rozrechotanych, mknących przez ulicę żab, to niecodzienny widok.
Jednak on (Thomas), pozornie zwyczajny, mieszkający w Amsterdamie dziewięcioletni chłopiec, widuje takie sceny dosyć często. Widzi też, jak anioły w niebie zakrywają sobie oczy skrzydłami i płaczą, gdy w domu tata bije mamę. Chłopiec jest bity równie często jak jego mama i zazwyczaj za nieświadomie popełnione przewinienia.
Ojciec Thomasa jest bardzo religijny, jednakże tchórzliwy. Trzyma się kurczowo prawd wiary, które słyszy w kościele. „Boi się, że ktoś mógłby powiedzieć, że człowiek pochodzi od małpy. Albo, że ziemia jest starsza niż cztery tysiące lat. Albo, że ktoś mógłby się zapytać, skąd Noe wziął niedźwiedzie polarne. Albo, że ktoś mógłby przekląć.” Dlatego karze swoją rodzinę za wszystko, co nie zgadza się z jego wyobrażeniem o Biblii i Bogu. Nie jest on jednak złym człowiekiem, tylko bezradnym. Stara się, by rodzinie było jak najlepiej. Stosuje jednak złe metody, bo inaczej nie potrafi.
Thomas wierzy jednak w innego Boga, takiego, z którym można o wszystkim pogadać. Takiego, który mówi „siema”, i takiemu, któremu można się ze wszystkiego zwierzyć, szczerze porozmawiać. Thomasowi bardzo potrzebna jest taka osoba i od pewnego czasu chłopiec kogoś takiego ma. Odwiedza go bowiem Jezus i obaj sobie gawędzą. Thomas zwierza mu się ze wszystkiego, co go trapi. Również z miłości do Elizy – dziewczynki o skórzanej nodze, którą uważa za najpiękniejszą i najwspanialszą na świecie.
Jednak nie tylko Jezus pomaga małemu Thomasowi. Z dziwnymi zjawiskami, jakie chłopiec widzi, kryje się coś jeszcze. To właśnie stara pani Van Amersfoort, powszechnie znana jako „czarownica”, stoi za tymi czarami. Często zaprasza go do swojego domu i czaruje razem z nim. Staruszka radzi mu jak zachowywać się w trudnych chwilach i postępować z ojcem. Dzięki niej Thomas nabiera przekonania, że to, w co wierzy (nawet jeśli nie zgadza się to z teoriami jego ojca), nie jest złe. Dzięki niej Thomas zrozumiał bardzo prostą, a zarazem ważną rzecz, że bez względu na różne przeciwności losu i tak można z życia czerpać radość.
Pomimo różnych zmartwień, którym codziennie nasz bohater musi sprostać, książka ta wcale nie jest smutna. Jest w niej wiele zabawnych i humorystycznych sytuacji. Napisana jest lekkim i przystępnym językiem, tak, że czyta się ją jednym tchem. Autor – Guus Kuijer, zdobywca światowej nagrody w dziedzinie dziecięcej literatury Astrid Lindgren Memorial Award, próbuje nam przekazać, że pomimo wszystkich trudności, jakie nas w życiu spotykają, można czuć się szczęśliwym, a szczęście, zdaniem holenderskiego pisarza, zaczyna się dopiero wtedy, kiedy człowiek przestaje się bać. A czy wy jesteście szczęśliwi?
Wzruszająca, mądra i magiczna opowieść, która z pewnością trafi nie tylko do dziecięcych, ale i dorosłych serc. Gorąco polecam wszystkim, którzy cenią sobie dobrą książkę.
Guus Kuijer – „Książka wszystkich rzeczy”
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dwie Siostry, 2012
ISBN: 978-83-63696-12-2


 Recenzja zdobyła 1 nagrodę w konkursie „Wszystkie książki mówią” w kategorii dzieci i młodzież.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz