MINOTAUR
– Przeszłości się nie zmieni, ale nauka z niej może zmienić
przyszłość.
Można
się bawić słowem? Tak, zdecydowanie można, a jeżeli zabawa łączy
przyjemne z pożytecznym, to końcowy efekt zaskoczy, szczególnie
gdy słowa, nabierając mocy, staną się przesłaniem.
Sięgając
po książkę poetycką Jarosława Jabrzemskiego, trzeba liczyć się
z tym, że nie będzie łatwo. „Dopóki serce nie pęknie” to
szósty zbiór poety, który trafia w ręce czytelnika nakładem
wydawnictwa Fundacja Duży Format (Warszawa 2023). Wyboru tekstów do
książki dokonała Katarzyna Fetlińska,
a projekt okładki i
identyfikacji graficznej są zasługą Darii K. Kompf.
Książka
wciągająca, bo poeta, z dużą umiejętnością, wypowiada się
o
sytuacjach codziennych, wykorzystując, wspomnianą wyżej, zabawę
słowną. Świadczy to o ogromnym doświadczeniu Jabrzemskiego, ale
również znajomości literatury i jej krętych ścieżek. Autor
potrafi wykorzystać ogólnie znane sformułowania, powiedzenia,
nadając im całkiem inny rytm. Łączy je
z sobą i miesza, dzięki
czemu powstają nowe obrazy, a ich wykorzystanie nadaje utworom z
jednej strony lekkości, z drugiej, dokłada kamień,
by przekaz był
uderzający.Sam
tytuł zbioru jest zawiły. Można nawiązać do słów Samuella
Becketta, laureata literackiej Nagrody Nobla z 1969 r.:
„Dopóki
serce nie boli. Lepiej gdy serce boli, niż gdy go w ogóle nie ma.
Dopóki nie pęka z bólu.”, który
w swoich dramatach ukazuje człowieka, jak pisze Tomasz Osiński:
„posługując się czymś, czym mógł najlepszym, a więc teatrem
absurdu”.
Jabrzemski, w podobny sposób, często zamienia miejscami tragizm
i
komedię, bo „lubię się bawić pustosłowiem / sięgać po
źródłosłów / tego co nazwać nie sposób / mówić o wszystkim i
o niczym”,
by odbiorca zauważył ważność czytanego tekstu. Tytuł stał się
najlepszą wizytówką dosłowności ubranej w odpowiednie wyrażenia,
będącej ważnym punktem wierszy i choć przedstawionej,
przynajmniej w pierwszym odczucie, w bardzo lekki, czasami zabawny
sposób, dopomina się o swoje, by nie zdusiła jej codzienność.
Czego więc można się spodziewać,
czytając zbiór Jarosława Jabrzemskiego? Poza tym, że jest
wspomnianym szermierzem słownym i czytelnik czuje się nimi touché,
poeta ukazuje człowieka formułującego wnioski na podstawie
wieloletnich obserwacji tego, co działo i dzieje się wokół. W
książce przeplatają się sytuacje społeczne i osobiste, nastroje
im towarzyszące, obrazujące umiejętność patrzenia podmiotu przez
pryzmat wszelakich doświadczeń.
Początkowo
pierwszym planem wierszy stają się sytuacje społeczne. Utwierdza w
tym przekonaniu wielokrotne nawiązanie Jabrzemskiego do wydarzeń
masowych:
„i
teraz krety zaczną kopać okopy / dla europy / a arabotar blady
/zręcznie pokona barykady / tylko co uczyni po tym / hipoteczny
hipopotam”
których człowiek, mimowolnie, jest
uczestnikiem, włączając się w dyskusję lub głośno i publicznie
wyrażając własne przekonania. Podmiot nie tylko obserwuje, gdy „z
worka / po węglu / wygląda ciemność / z rozporków /
niereformowalna / wsteczność”,
ale jednocześnie zwraca uwagę na poglądy z różnej perspektywy:
„jeszcze
się dzieje cokolwiek / jeszcze z / człowiekiem jest / człowiek”,
by
pozwolić na przemyślenia. Bohater, mający własne zdanie i stający
po stronie, którą uważa za słuszną, słucha też tej drugiej.
Często narasta w nim bunt, gdy „serce wyrwane z kontekstu / bije
nieco chaotycznie / można zdiagnozować arytmię / albo monotonię /
i o nim zapomnieć” i stosuje ironię:
„na
cud nie będziemy czekać / bo czas ucieka /i ster się zaciął
/przyjmijcie rozbitków owacją”
pokazując
bezradność, w jakiej się znajduje, licząc na zrozumienie, a może
nawet na działania przynoszące efekty, jakich sam chciałby.
Obraz
społeczny przewija się przez cały zbiór, jednak Jabrzemski
pozwala sobie również na umiejscowienie bohatera, choć można
sugerować, że również czytelnika, niezależnie od jego poglądów,
ponad wydarzeniami, na oglądanie ich niczym Scroog w „Opowieści
wigilijnej” Charlesa Dickensa, licząc na przemianę, która będzie
korzystna dla obu stron, bo przecież „en arche ho en logos / na
początku było słowo / później pojawiło się zdanie”,
które może zmienić sytuacje: „czas przebiega rączy rany leczy
świetnie /żałość się nie kończy/ rozkwita jak krzew gorejący
/ uczy nas patrzeć prosto w słońce”.
Podmiot liczy, że wiele można
przemodelować, jednak zdaje sobie sprawę, zerkając na upływające
dni i lata, że wszystko staje się tylko kolejnym etapem, podobnie,
jak każda prywatna sytuacja w życiu:
„dziadek
walczył w wojnie polsko – rosyjskiej co / nie wpłynęło
korzystnie na jego zdrowie bo /
już
nie wsiadał na konia i blizna na czole niewiele / mówiła wnukom a
była świadectwem waleczności / radzieckiej szabli i nienawiści do
wszystkiego co / przypominało związek co było tak przerażająco /
międzynarodowe”
po
której przyjdą następne, bo „coraz szybciej jesteśmy /
świadkami zniewolenia / i reagujemy coraz wolniej / (…) / już nie
mamy siły protestować / przeciwko sobie”.
To właśnie upływający czas jest pierwszym planem książki
Jarosława Jabrzemskiego.
Nikt
nie ma nad nim władzy. Mija, a wraz z nim mijają kolejne pokolenia,
których obrazy rozmazują się w pamięci, niczym, przywoływane
przez podmiot, wspomnienia najbliższych.
Odświeżanie
osób i sytuacji z nimi związanych, wywołuje w czytelniku poczucie rozmowy
z doświadczoną osobą, która przeżywając wiele trudnych chwil w
życiu osobistym, jest wstanie patrzeć na świat bez egoistycznego
myślenia o sobie. Podmiot przeszedł już wiele, jego życie nie
zawsze było usłane różami, a jednak po latach dostrzega więcej:
„a
teraz się śni i mogę to opisać i / już nie wiem czy to klatka
czy / przyjazna przystań / matka”.
Sięganie do doświadczeń
osobistych prezentuje dystans i trzeźwe spojrzenie. Bohater,
zaznacza wielokrotnie, że rozróżnianie pewnych rzeczy możliwe
jest po latach, gdy „nie chcemy się zatracić / ani zagubić /
pragniemy trochę inaczej / świat lubić”.
Dotyczy to jednakowo sytuacji osobistych, jak i społecznych.
Podmiot, odwołując się do przeszłości, wielokrotnie wyciąga
obrazy bliskich: „dziadków dziadków zapomnieć niełatwo bo
hodowali kury a ja cieszyłem się z jajek bzdury / ukształtowały
moją przyszłość i / sprowadziły na manowce”,
by
pokazać, że dostrzega to, czego być może nie zauważał, gdy
przeszłość była teraźniejszością, „a rzeczywistość nie
jest prosta / bo co powiedzieć o pomrowach / bezdomnych / którzy
mozolnie pełzają w rowach / i reagują na dotyk / śluzem albo
płaczem”.
Dziś natomiast posiada „w starym notesie / całe mnóstwo numerów
/ telefonów stacjonarnych / i komórkowych równie /
nieosiągalnych”,
które wyrysowują wszystko, co bezpowrotnie minęło. Rodzi się żal
i bezradność, a może nawet złość, na to, że gdy była
możliwość, to nie podjęło się żadnego działania.
W
samym podmiocie jest wiele sprzeczności, bo choć wie, że
doświadczenie bywa przydatne, to jednak osobiste przeżycia nie mogą
przysłonić prawidłowego odbioru świata. Ocena zawsze powinna być
rozsądna,
a przywołana przeszłość, jedynie sposobem na
wyciąganie nauk, by nie popełniać tych samych błędów. Co
ciekawe, wiersze Jabrzemskiego, sięgając do przeszłości,
pokazują, że każdy czas ma swoje trudne sprawy,
a z podejmowanych
decyzji korzystać będą dopiero kolejne ustroje i kolejni ludzie.
Tu i teraz jesteśmy elementem mijających lat, nie zwalnia nas to
jednak z myślenia o tym, co zostawimy po sobie następnym
pokoleniom:
„próbuję
rozśmieszyć pieska / rozweselić ptaki uzmysłowić że los / nasz
jednaki zamierzam przestać / martwić się i przystać na gorzej ale
mi / smutno wśród stworzeń”,
a
doświadczenie ma tylko ustrzec przed powielaniem błędów. Wydaje
nam się, że „później konsekwencje rozbieram / (…) / mam swój
orzeszek / tylko dla siebie”,
to jednak jest się odpowiedzialnych za wszystkich:
„po
pierwsze /miłość silniejsza jest od rozpaczy / i nigdy inaczej / po
drugie / razem chodzimy za pługiem”.
„Dopóki
serce nie pęknie” możemy starać się kreować przyszłość.
Mamy przecież wiele do powiedzenia. Jarosław Jabrzemski, swoim
zbiorem, to właśnie przekazuje czytelnikowi. Nigdy nie powinno się
być obojętnym. Dotyczy to najbliższych, ale również
społeczeństwa, bo nadejdzie moment, gdy będzie za późno, by się
wypowiedzieć, by wykonać gest, być blisko i nie bać się tej
bliskości. Wszystkie obrazy, do których odwołał się podmiot
wierszy Jabrzemskiego, mają właśnie to ukazać czytelnikowi.
Zawsze można coś przegapić, coś przespać lub udawać, że się
nie widzi, czy jednak to może być usprawiedliwieniem do prawidłowej
postawy. Autor z premedytacją dokonał wymieszania sytuacji
osobistych i społecznych, by czytelnik miał szerszą perspektywę
oglądu i wyciągnięcia wniosków. „Dopóki serce nie pęknie”
należy mówić głośno i wyraźnie, co się myśli i czuje, by
później móc spokojnie patrzeć w lustro.
Autor: Sylwia Kanicka
Jarosław
Jabrzemski - „Dopóki serce nie pęknie”
Fundacja Duży Format,
Warszawa 2023,
ISBN: 978-83-6658-478-5
Recenzja otrzymała wyróżnienie w kategorii Dorośli
w konkursie "Wszystkie książki mówią".