Miejsce kobiety nie jest w kuchni - jest w ogrodzie! Recenzja tomu poezji
Rupi Kaur Słońce i jej kwiaty
Wyzwanie, które rzuca
czytelniczkom Rupi Kaur, autorka tomu poezji zatytułowanego Słońce i jej kwiaty brzmi właśnie
tak - wiem, gdzie jest miejsce, w którym możesz poczuć się dobrze. I jeśli masz
odwagę, to chodź - zaprowadzę cię tam.
Opisać poezję Rupi Kaur nie jest łatwo. Powiedzieć, że jest kobieca, to to
tak, jakby spojrzeć na bramę ogrodu, do którego nas zaprasza, nawet nie
wchodząc do środka. Jeśli jednak zdecydujemy się zagłębić w jej treść,
pierwszym, co nas poruszy, będzie z pewnością jej celność i prostota. Nie zaskoczy
to tych kobiet, które spędziły choćby kilka wieczorów z poprzednim tomem
poezji tejże autorki, noszącym kuszący tytuł Mleko i miód. W przypadku tytułu, jaki nosi Słońce i jej kwiaty rzecz ma się
podobnie – tym razem jednak Rupi Kaur nie uwodzi smakiem lecz zapachem tysiąca
tajemnic, które krok po kroku odkrywa, zapraszając nas coraz głębiej do swojego
ogrodu. Ale czy na pewno swojego?
Kwiaty w ogrodzie tytułowego Słońca to obraz naszych odczuć. To kobiece
pragnienia i troski wplątane w ogród emocji. Znajdziemy tutaj zarówno winorośle
uginające się pod słodkimi chwilami, jak i uzbrojone w kolce, choć piękne
krzewy różanych lęków czy ulotne dmuchawce marzeń. Podobnie jest w życiu – w
plątaninie zdarzeń przewijają się obok siebie dobre i złe okresy, euforia i
ból, zachwyt i strata, duma i niepokój. Upojną woń triumfu często przerywa
gorzki smak porażki.
Obserwując popularność twórczości Rupi Kaur trudno
oprzeć się wrażeniu, że poezja przeżywa swoje małe odrodzenie, trafiając w
szczególności do kobiecego grona. Warto wspomnieć tutaj jednak, że styl przyjęty
przez Rupi Kaur, choć tak bliski naturze, daleki jest od chociażby znanych nam
ze szkolnej ławy Sonetów krymskich
Mickiewicza chwalących budzące zachwyt stepy czy utworu Miłosza zatytułowanego Wyprawa do lasu, które stanowiły nasze
pierwsze, bo jeszcze licealne, spotkania z dojrzałą poezją. Jeśli więc
można porównać Słońce i jej kwiaty do
omawianych w planie lektur szkolnych dzieł, porównania takiego wypadałoby
szukać raczej w twórczości erotycznej, gdzie tak jak W malinowym chruśniaku Leśmiana, aż kipi od pulsujących uczuć
i emocji, których świadkiem jest nie kto inny, ale właśnie natura. Być może
więc to nie męski sposób widzenia, a właśnie kobiecy, pełen zrozumienia
i delikatności, który kryje się w każdej z nas sprawia, że poezja ta
trafia do kobiecych serc? W mojej opinii można się z tym śmiało zgodzić,
ponieważ zawarte w recenzowanym tomie utwory czyta się niezwykle lekko – taki
wydźwięk poezji był dla mnie fascynującym osiągnięciem autorki, która pisze
przecież o rzeczach nielekkich, a wręcz trudnych – samoakceptacji, kompleksach,
utracie wiary w siebie i innych.
Rupi Kaur dowodzi, że
nasze emocje niejednokrotnie przypominają życie tajemniczego ogrodu. Radzi
także, że aby się w nim odnaleźć i móc poczuć na swej twarzy promienie słońca,
musimy sięgnąć daleko w głąb naszych korzeni, gdzie niczym rośliny znajdziemy to,
co najważniejsze dla naszego rozwoju: życiodajną moc, siłę, odwagę. Kieruje
swoją poezję do zwykłych kobiet i pisze ich językiem. Nie znajdziemy tu
zawiłych metafor czy wzniosłych porównań, ale ścieżkę złożoną z prostych i
dobrze znanych zapachów, którą nas prowadzi i jednocześnie pokazuje, że
aby rozkwitnąć, trzeba dojrzeć, a aby dojrzeć, należy na dobrym gruncie naszego
serca pozwolić kiełkować odpowiednim nasionom. Tłumaczy także, że obumieranie
nie jest końcem – to tylko etap, który pozwala nam przygotować się do kolejnego
rozkwitu. To cenna refleksja, która wpisuje się w nieustanny cykl rozwoju.
Dojrzewamy przez całe życie, nie tylko raz, a czerpiąc z ogrodu doświadczeń
poznajemy siebie i otaczający nas świat.
Słońce i jej kwiaty to pozycja, z która warto się zmierzyć –
szczególnie tym kobietom, które poprzez obarczone zawiłościami metafor i
koniecznością żmudnej analizy lekcje języka polskiego mają mylne zdanie o
poezji. Przypadnie również do gustu tym, które w odważnym życiu, jakie
toczą na co dzień potrzebują odrobiny wsparcia, a także tym, które wątpią
w swoją moc, tracą wiarę, czują się zagubione lub szukają odpowiedzi.
Sięgając po tom, już od pierwszych słów możemy być mile zaskoczone jego
językiem – trafnym i wyrazistym jak same emocje, ale zarazem delikatnym niczym
promienie słońca. Językiem, który jest nam fascynująco bliski, którym chcemy
mówić i którym chcemy, aby do nas mówiono. Autorka prowadzi nas przez dobrze
znane uczucia, dając wrażenie, że nie otwieramy okładki, lecz swoje pełne
emocji, trosk, nadziei serce. I tak właśnie jest – podziwiamy twórczość
autorki, bo widzimy w niej odbicie tego, co kryje się w naszym wnętrzu. Jeśli
więc można powiedzieć, że Rupi Kaur w Mleko
i miód przeprowadziła czytelniczki przez trudne momenty takie jak:
Cierpienie, Kochanie, Zrywanie i Gojenie, z pewnością można też stwierdzić, że
zrobiła to tylko po to, aby teraz doprowadzić je ogrodu i powiedzieć: Zobacz, tak wiele przeszłaś i wciąż jesteś
piękna. Choć nie raz jeszcze zwiędniesz, odrodzisz się na nowo – bogatsza i
silniejsza. Tu, w ogrodzie swoich emocji, to ty jesteś jego najpiękniejszym
kwiatem. Wprawiona ogrodniczka zapamięta to przesłanie na długo, a dla
początkującej stanie się ono pomocnym drogowskazem.
Kamila Dubietis
Słońce i jej kwiaty - Rupi Kaur
Wydawnictwo Otwarte, 2018
9788375154856