czwartek, 30 czerwca 2016

„Wilk, który nigdy nie śpi. Pełne przygód życie lorda Baden-Powella" recenzja konkursowa Glorii Adamek

„Wilk, który nigdy nie śpi. Pełne przygód życie lorda Baden-Powella”, to biografia napisana przez Woltera Hansena.
    Tytułowy lord to Robert Stephenson Smyth Baden-Powell, który urodził się w 22.02.1857 r. dokładnie tego samego dnia co jego żona.
    Był jednym z najmłodszych generałów armii brytyjskiej  i przez jakiś czas także tajnym agentem Jej Królewskiej Mości. 

    Jako, że uczył się dość kiepsko nie dostał się na Oxford, wystartował więc jako kandydat do szkoły wojskowej i dostał się z wysoką lokatą. Służył w Indiach i Afryce. W swoim oddziale wdrażał metody zaczerpnięte z codziennego życia ludów tubylczych a także własne pomysły dotyczące systemu pracy w małych grupach. 
    Był twórcą skautów - osobnej grupy wojskowej, tzw. zwiadowców. Napisał nawet dwa podręczniki, które stały się obowiązkową lekturą każdego żołnierza w Wielkiej Brytanii.
    O dziwo z jego wskazówek zaczęli korzystać młodzi chłopcy, którzy opierając się na instrukcjach zawartych w jego książkach organizowali ciekawe wycieczki w nieznane. Budowali mosty, szałasy, rozpalali ogniska i tropili zwierzęta.
      Po pewnym czasie Baden-Powell uznał jednak, że nie jest zbyt dobrze kiedy młodzież za bardzo wczuwa się w rolę żołnierzy bo osobiście nie lubił wojny, stworzył więc epokowe dzieło - Scouting for boys. 

      Robertowi Baden-Powellowi dużo bardziej odpowiadał pokój, chciał więc, aby nowa organizacja dążyła do zaszczepienia w młodzieży idei pacyfistycznych. Kiedy osiągnął wiek dojrzały i przeszedł w stan spoczynku wojskowego, zajął się wyłącznie doglądaniem rozwijającego się na całym świecie ruchu, którego był twórcą.
     W książce znajduje się bardzo dużo ciekawych historii z życia Naczelnego Skauta Świata. Takie zabawne, straszne i pouczające historie, które każdy z nas chciałby przeżyć. Miło się ją czyta  i można znaleźć kilka naprawdę praktycznych wskazówek, np. dowiedzieć się skąd wziął się pomysł na zorganizowanie wolnego czasu chłopcom, ale dziewczętom również, ponieważ tym zajęła się żona Baden-Powella – Olave.
   Książkę tę polecam nie tylko harcerzom chcącym poznać historię skautingu, ale także osobom ciekawym życia oraz lubiących nowe przygody. 

"Wilk, który nie śpi" Walter Hansen
Warszawa, Wydawnictwo "Prokop", 1992
ISBN: 83-900204-5-9

Recenzja wyróżniona w konkursie "Wszystkie książki mówią" 
w kategorii 8 - 12 lat.

"Dzielny Despero" recenzja konkursowa Jakuba Mądrego

       Nauczycielka języka polskiego kazała nam przeczytać dowolną lekturę, aby później ją przedstawić na forum klasy. Po długich przemyśleniach wybrałem książkę autorstwa Kate DiCamillo pt. „Dzielny Despero”, kategorii fantasy. Kilka dni po przeczytaniu tejże powieści, z czystym sumieniem mogę przedstawić jej subiektywną ocenę.
    Opowiada ona o przygodach małej myszki o imieniu Despero, która urodziła się w wielkim zamku. Od początku rodzice spodziewali się kłopotów ze strony tego zwierzątka z powodu jego nieproporcjonalnych, bardzo dużych uszu. Spodobał mi się ten pomysł ze strony autorki, gdyż pokazuje to niemądrą ocenę ludzi odmiennych od nas w normalnym świecie, a Despero, jak dowiadujemy się później, zostaje dobrą i potrzebną osobą. Jak zawsze w książkach tego typu, najpierw musi stać się coś złego, aby z czasem było o wiele lepiej. Kontynuując, główny bohater różnił się od swoich braci, nie szukał okruszków ciast ani nie gryzł drewnianych ścian, ponieważ wolał czytał baśnie w bibliotece. Pewnego dnia szedł za dźwiękiem pięknej muzyki, a gdy dotarł do źródła, ujrzał na miejscu króla Filipa grającego na gitarze dla księżniczki. Despero nie powstrzymał się w końcu podszedł do tej dwójki, a miało to swoje konsekwencje. Dzień później został on skazany przez Mysią Radę na spędzenie reszty jego życia w ciemnym, okropnym i śmierdzącym zgorszeniem oraz smutkiem lochu. Dalszej części książki nie będę przedstawiał, lecz zapewniam, że pojawi się w niej mnóstwo zwrotów akcji. Od pięknej miłości między myszką a księżniczką po okropny szantaż szczura i grubej wieśniaczki. Bardzo mi się to spodobało, gdyż lektura ta trzymała mnie w ciągłym napięciu. Pierwszy raz aż tak się zaczytałem. W szkole nie mogłem się doczekać, kiedy znowu zagłębię się w kolejne przygody myszki Despero.

    Bardzo podobała mi się powieść Kate DiCamillo. Widać, że włożyła w nią niemało pracy. Można zauważyć też, że zaczerpnęła dużo sytuacji z życia codziennego. Pomimo wielu zalet tej książki, ma ona jedną wadę, która naprawdę przeszkadzała mi w czytaniu, a było to bezpośrednie zwracanie się autorki do czytelnika.  Na szczęście i tak można z radością spędzić dobre kilka dni przy tej wspaniałej pozycji literackiej.

"Dzielny Despero" Kate DiCamillo
Wydawnictwo Philip Wilson, 2009
ISBN: 978-83-7236-243-8

Recenzja wyróżniona w konkursie "Wszystkie książki mówią" 
w kategorii powyżej 13 lat.

środa, 29 czerwca 2016

„Buszujący w zbożu” recenzja konkursowa Julii Szacherskiej

„Jeżeli ktoś umarł, to jeszcze nie powód, żeby go przestać lubić, zwłaszcza jeżeli to był ktoś tysiąc razy sympatyczniejszy niż inne znajome osoby, które żyją”

            Autorem kontrowersyjnej powieści „Buszujący w zbożu” jest amerykański pisarz Jerome David Salinger. Książka ta została napisana w 1951 roku. Pierwszy raz w Polsce ukazała się 10 lat później. Oryginalny tytuł powieści to „The catcher In te rye”. Głównym bohaterem, jak i narratorem jest siedemnastoletni Holden Caulfield. Akcja ma miejsce w Pensylwanii, a następnie w Nowym Jorku. Cała powieść złożona jest ze wspomnień i przemyśleń Holdena.
            Głównym wątkiem są problemy związane z okresem dorastania, czyli kłopoty w szkole, trudne relacje z rówieśnikami, bunt wobec świata. Holden jest niezwykle złożoną postacią, trudną do zrozumienia. Jest bardzo dojrzały, przeżył wiele skomplikowanych sytuacji w swym krótkim życiu. Zawsze pamięta o swoim rodzeństwie – siostrzyczce Hebe, nieżyjącym młodszym bracie Aliku i starszym bracie D.B.. Jest bardzo do nich przywiązany, co widać wielokrotnie w tej powieści. Narracja Holdena jest szczera, napisana bardziej młodzieżowo, co pomaga wczuć się w sytuację głównego bohatera. Styl powieści jest zdecydowania na plus. Akcja jest opisana bardzo ciekawie, nie mogłam się oderwać, gdy czytałam tę książkę. Podobały mi się przemyślenia Caulfielda, to jak swobodnie się wypowiadał. Wielu czytelnikom może wydawać się infantylny, ale moim zdaniem jest mądrzejszy od niejednej dorosłej osoby. Tę powieść lubię za szczerość i prawdziwość sytuacji. Ciężko mi znaleźć słowa, które oddadzą wielkość tej książki. Czuję, że mogłabym utożsamić się z Holdenem. Bardzo go polubiłam, fascynuje mnie sposób w jaki patrzy na świat. Mimo złego postępowania w niektórych sytuacjach jestem w stanie zrozumieć jego zachowanie. „Sam jestem, samiutki z samym sobą.” Książka skłania do refleksji. Nie jestem w stanie czytać innych powieści, bo mój umysł nie opuścił jeszcze „Buszującego w zbożu”. Jednym z moich ulubionych cytatów jest marzenie Holdena: „ W każdym razie wyobrażam sobie małe dzieci, które hasają na wielkim polu wśród łanów żyta. Tysiące dzieciaków, a w pobliżu nikogo – nikogo z dorosłych – oprócz mnie. A ja stoję na skraju jakiegoś strasznego urwiska. Moim zadaniem jest łapać każdego, kto zbliży się do przepaści – jeśli któreś z dzieciaków rozpędziło by się, nie patrząc dokąd biegnie, wtedy pojawiłbym się ja i łapałbym go, żeby gówniarz nie spadł. Tym zajmowałbym się przez cały dzień. Czuwałbym nad tymi dziećmi w zbożu. Wiem, że to głupie, ale tylko coś takiego chciałbym w życiu robić. To strasznie głupie, wiem.”

            Czuję, że jeszcze nie raz wrócę do tej powieści, gdyż bardzo mi się podobała. Pozycja „Buszujący w zbożu” zdecydowanie jest moją ulubioną książką. Powieść ma w sobie coś, co jest bardzo ważne i wyjątkowe. Człowiek zastanawia się nad swoim życiem, czy też postępowaniem. Nad tym, czy jesteśmy buntownikami tak jak Holden, czy dajemy się ponieść rzeczywistości jak większość ludzi? Uważam, że warto sięgnąć po tę książkę Salingera, aby zobaczyć, czym jest dorosłość oraz dowiedzieć się czegoś więcej o sobie.

"Buszujący w zbożu: J.D. Salinger
Wydawnictwo Albatros 2013
ISBN 9788378858249

Recenzja wyróżniona w konkursie "Wszystkie książki mówią" w kategorii powyżej 13 lat.

czwartek, 23 czerwca 2016

Joanna Cannon - „Owieczki dobre, owieczki złe”



Wszystko zaczęło się w pewien czerwcowy poniedziałek, kiedy zniknęła pani Creasy. A może tak naprawdę zaczęło się dobrych parę lat wcześniej...
Dwie dziewczynki, Grace i Tilly usiłują rozwiązać zagadkę zniknięcia sąsiadki. Słuchają bacznie mieszkańców osiedla, a także księdza proboszcza. Szybko dochodzą do wniosku, że kluczem 
do odnalezienia pani Creasy będzie uprzednie odnalezienie... Boga. Ale gdzież On jest? Podobno jest wszędzie, ale nawet gdy się dobrze rozejrzeć, 
to jakoś Go nie widać, choć Grace i Tilly są bardzo staranne w swych poszukiwaniach...



Debiutancka powieść Joanny Cannon to połączenie dramatu, komedii i kryminału. Zaskakujące zwroty akcji, szczypta humoru i świetne obrazki z życia codziennego angielskiej klasy średniej lat siedemdziesiątych gwarantują czytelnikom doskonałą literacką rozrywkę.
Polecam. Urocza książka!
MK

 
Joanna Cannon - „Owieczki dobre, owieczki złe”
Wydawnictwo Amber, 2016
ISBN: 978-83-2415-751

piątek, 17 czerwca 2016

"Gwiezdne wojny" - recenzja konkursowa Olafa Marchwickiego

Książkę pt. "Gwiezdne wojny" znalazłem przypadkiem przeglądając bibliotekę moich dziadków. Należała ona kiedyś do mojego taty. Jest to stare polskie wydanie z roku 1990 na podstawie oryginalnej książki z roku 1976 ,,Star Wars, From the adventures of Luke Skywalker", której autorem jest George Lucas, znany pomysłodawca, scenarzysta i reżyser filmowej sagi o Gwiezdnych Wojnach.
Nie wszyscy wiedzą, że Lucas zanim nakręcił swoje kultowe filmy, rozpoczął od napisania właśnie książki a także scenariuszy do serii komiksów. Ja to wiedziałem, bo od dawna należę do grona wielbicieli ,,Gwiezdnych Wojen", dlatego bardzo się ucieszyłem ze swojego odkrycia i postanowiłem przeczytać. W końcu powieść, która stała się pierwowzorem jednego z najlepszych filmów science-fiction to jest coś! Nie szkodzi, że znałem już fabułę i losy bohaterów a nawet zakończenie historii. Byłem ciekaw czego nowego się dowiem i czy wszystko się zgadza ze znaną mi wersją, ale też chciałem sobie wyobrazić to uniwersum samemu, we własnej głowie, a do tego najlepsza jest książka.
Akcja rozgrywa się oczywiście, dawno, dawno temu w odległej galaktyce" i zgodnie z angielskim podtytułem uczestniczymy w przygodach młodego rycerza Jedi Luke'a Skywalkera. Gdy go poznajemy jest zwykłym farmerem i nie wie jeszcze, że posiada niezwykłą moc. W tym czasie we wszechświecie trwa wojna – członkowie pokonanego podstępem Senatu Międzygalaktycznego tworzą ruch oporu zwany Rebelią przeciwko złemu lmperium, które terroryzuje całą galaktykę, używając ,,ciemnej strony mocy". Luke bardzo pragnie dołączyć do wojsk Rebelii jako pilot. Los mu sprzyja: pewnego dnia kupuje dwa wysłużone roboty i odczytuje zakodowaną w jednym z nich prośbę o pomoc. Pomocy wzywa księżniczka Leia Organa, a adresatem wiadomości jest generał rycerzy Jedi Obi-wan Kenobi. Wojownik ten wiedzie na starość życie pustelnika, ukrywając się pod pseudonimem Ben Kenobi na tej samej planecie, na której mieszka Luke. Starzec pod wpływem dostarczonej mu przez Luka informacji od księżniczki Lei postanawia natychmiast przyłączyć się do walki przeciw lmperium i zabiera ze sobą Luke'a. Okazuje się też, że wie on wiele na temat pochodzenia młodego Skywalkera - wyjawia mu tajemnicę drzemiących w nim mocy, ofiaruje miecz świetlny i zaczyna szkolić go na rycerza Jedi. Tak rozpoczyna się wielka walka Luka o zwycięstwo dobra nad złem, ale też o poznanie prawdy o sobie i swojej rodzinie. W przygodach towarzyszą mu oprócz Obi-wana także księżniczka Leia Organa, dzielny przemytnik Han Solo, kudłaty kosmita Chewbacca i przyjaciel z dzieciństwa pilot Rebelii Biggs.
Nie chciałbym tu zdradzać zbyt wielu szczegółów - być może ktoś jednak nie poznał jeszcze historii walk rycerzy, jasnej strony mocy" wspomagających galaktyczny ruch oporu w walce przeciwko złemu lmperium służącemu "ciemnej strony mocy".
Uważam, ze książkę ,,Gwiezdne wojny" warto przeczytać.  Jeśli historia jest komuś znana, dowie się wieIu nowych szczegółów jak np. opisy pIanet, budowa i protokół robotów, dokładna budowa broni i ich możliwości, pochodzenie mocy Jedi i zasady jej wykorzystania. Również kilka wątków, które są w powieści bardzo ciekawe lecz w filmie zostały pominięte uzupełnia wiedzę o ważnych wydarzeniach, m.in. historia przyjaźni Luke’a i Biggsa, którzy  ramię w ramię walczą w finałowe walce, by zniszczyć siedzibę lmperium, Gwiazdę Śmierci (w filmie Biggs jest tylko postacią epizodyczną i nie wiemy skąd się wziął).
Jeśli ktoś tej historii nie zna to, powinien tym bardziej przeczytać bo ,,Gwiezdne Wojny to absolutna klasyka gatunku science-fiction i nawet jeśli ktoś nie lubi kosmicznych opowieści to tutaj mamy również wiele innych gatunków prozy w jednym. Znajdziemy tu ludowe legendy (tajemniczy rycerze zakonu Jedi), skomplikowane intrygi polityczne (rządy lmperium), wątki przygodowe, wojenne a nawet historie miłosne. Wrażenie robi też wartka akcja oprócz pierwszych dwóch rozdziałów gdzie dopiero autor przedstawia uniwersum ,,odległej galaktyki", dokładne opisy walk i sporo humoru.

Myślę też, że zamiast kupować nowe wydanie ,,Gwiezdnych Wojen" już poprawione, aby wszystko było zgodnie z serią filmów, warto kupić lub wypożyczyć takie stare wydanie jak to, które się trafiło mnie. Jedyne co w nim przeszkadza to niezbyt aktualne tłumaczenie Piotra Cholewy - przetłumaczono np. na polski numeryczne nazwy robotów i w ten sposób zamiast C-3PO mamy Ce Trzypeo, zamiast R2-D2 mamy Erdwa Dedwa itp. Poza tym drobnym mankamentem, który nawet jest dość śmieszny w dzisiejszych czasach, książka ma same zalety. Mały format można wszędzie ze sobą zabrać, twarda okładka dobrze chroni zawartość, dodatkowo grzbiet jest szyty a nie klejony, więc jest o wiele bardziej odporna na zniszczenie i nie rozpadnie się po jednym  przeczytaniu. Kto wie, może nawet doczeka aż moje dziecko będzie chciało ją przeczytać?


„Gwiezdne wojny. Nowa nadzieja” George Lucas
Wydawnictwo Amber, 1997 (Wyd. 2)
ISBN: 8371690584

Recenzja zdobyła 3 nagrodę w konkursie "Wszystkie książki mówią"
w kategorii powyżej 13 lat.

„Kamienie na szaniec” - recenzja konkursowa Kacpra Grabarczyka

Ostatnio przeczytałem książkę „Kamienie na szaniec”, która opowiada o latach 1939-1945 – kiedy w Polsce toczyła się wojna. Książka została napisana przez Aleksandra Kamińskiego. Głównymi bohaterami są trzej chłopcy: Zośka, Rudy i Alek, którzy mieszkają w Warszawie. Wszyscy byli harcerzami, członkami drużyny Buków. Autor dokładnie opisywał różne wyprawy drużyny, podczas których ćwiczyli zarówno ciało jak i ducha. Dla głównych bohaterów ważne były również rozmowy o sytuacji politycznej lat trzydziestych i zbliżającej się groźbie wojny.
Gdy czytałem początkowe rozdziały „Kamieni na szaniec” miałem wrażenie, że oni naprawdę myśleli, że Hitler nie zaatakuje Europy, bo będzie się bał reakcji Francji i Anglii. Wkrótce Alek, Rudy i Zośka przekonali się, że było inaczej. Wybuch II wojny światowej i błyskawiczne zwycięstwa Niemców zaskoczyły wszystkich. Cała Polska znalazła się bowiem pod okupacją Niemiec. Ta sytuacja całkowicie zmieniła losy bohaterów książki. Rozpoczęli oni walki z Niemcami poprzez działania „małego sabotażu”. Imponujące były opisy ich działań. Dużo odwagi wymagało przecież gazowanie sal kinowych, wybijania szyb w restauracjach dla Niemców, rozrzucanie ulotek ośmieszających ich czy zrywanie flag niemieckich i zastępowanie ich polskimi. Szczególnie dokładnie autor opisał jednak akcję związaną z usunięciem niemieckiej tablicy z pomnika Kopernika. Gdy czytałem ten fragment książki czułem się tak jakbym to widział. „Kamienie na szaniec” to jednak książka przede wszystkim o odwadze, poświęceniu, przyjaźni i oddaniu. Najbardziej charakterystyczny jej fragment opisujący przygotowania i odbicie z rąk hitlerowców jednego z głównych bohaterów- „Rudego” pokazuje, że przyjaźń między bohaterami była najważniejsza i że wszyscy byli gotowi ryzykować własne życie by ratować przyjaciela. Torturowany przez Niemców Rudy to przykład dużej odwagi. Mimo ogromnych cierpień nie zdradził swoich przyjaciół. Akcję pod Arsenałem autor przedstawił jako zwycięstwo, które zostało okupione wielką ofiarą. Rudy został uratowany, ale wkrótce zmarł a dodatkowo śmierć poniósł Alek, postrzelony podczas akcji pod Arsenałem.
Czy w takim razie było warto walczyć o uwolnienie przyjaciela? Myślę, że tak, bo było to właśnie dowodem na przyjaźń, oddanie i poświęcenie. Przyjaciele nie zastanawiają się przecież czy pomagać sobie nawzajem. To się po prostu robi, bo tak trzeba. Nawet jeśli wymaga to poświęceń i wyrzeczeń. „Kamienie na szaniec” to książka właśnie o tym.
Dodatkowo jest ona ciekawa ze względu na opisy tego jak działał „mały sabotaż”- jak młodzież walczyła z okupantem, jak była pomysłowa i odważna. Moim zdaniem naprawdę warto przeczytać tę książkę.

"Kamienie na szaniec" Aleksander Kamiński
Wydawnictwo "Nasza Księgarnia", 2011.
ISBN: 9788310120014

Recenzja zdobyła 3 nagrodę w konkursie "Wszystkie książki mówią" 
w kategorii 8-12 lat. 

                                                            

czwartek, 9 czerwca 2016

"Mondo i inne historie" - recenzja konkursowa Matyldy Elson

Któż z nas nie chciałby móc oderwać się od codzienności? Nudnej, mozolnej, ograniczającej wolność umysłu. Możliwość ucieczki ze szkoły czy pracy, by posiedzieć na rozgrzanej słońcem plaży bądź brodzić w czystej, ciepłej wodzie, byłaby bardzo kusząca- nawet dla pracoholików.
Wszyscy mamy jednak obowiązki, jesteśmy za wiele rzeczy odpowiedzialni. Po cóż innego mamy jednak wyobraźnię, jeśli nie po to, by śnić....
W świat marzeń- jakże odmienny od naszego- wprowadza nas w swoich opowiadaniach Jean- Marie Gustave Le Clezio, francuski prozaik, laureat Nagrody Nobla 2008. Tytułowy bohater jednego z jego opowiadań, Mondo (chłopiec wypytujący wciąż ludzi czy chcą go adoptować), ma wyobraźnię inną niż wszyscy. W swym spokojnym, pozbawionym reguł świecie, odnajduje przyjaciół nie tylko w ludziach, ale i w najprostszych przedmiotach, które my, zaganiani, na co dzień omijamy . Ma ulubiony falochron, ławkę w parku, skałę. Rytm życia chłopca jest dla wielu dorosłych jednak nie do przyjęcia. Pytanie tylko, dlaczego? Mondo jest przecież szczęśliwy i niczym nieograniczony. Jest wolny niczym ptak, jego opoką zaś, staje się morze i słońce. Nie wiadomo skąd się wziął, gdzie sypia i co jada. Nie lubi pytań, których zewsząd, słyszy mnóstwo. Mondo zgłębia i poznaje świat na swój dziecięcy sposób. Nie brak w nim marzeń, pędzących z wiatrem daleko poza horyzonty szkolnych zasad. Ten upojony światłem umysł jest zupełnie nieskalany- nie tknięty brutalną ręką losu.
Podobnie jest w przypadku Lullaby- dziewczyny, która chce się cieszyć słonecznym blaskiem wijącym się po grzbietach fal i wyrazistym zapachem alg, przenikającym zatokę, niedaleko której mieszka. Brakuje jej tego w szkole, do której postanawia nigdy nie wracać. Podobnie, jak w przypadku Monda, w wolność i swobodę dziewczynki ciężkimi krokami wkraczają dorośli- w ich świecie na chmury, kamyki i piasek nie ma miejsca. Lullaby woli wciąż pisać listy, a potem „karmić nimi” ogniska na plaży, niż siedzieć w tłamszących murach szkolnej placówki.
Za równo ona jak i Mondo wśród dorosłych znajdują kogoś, kto daje im najważniejszą dla nich rzecz: zrozumienie. Mała Wietnamka Thi Chin, mieszkająca w dużym domu z ogromnym ogrodem, daje chłopcu przyjaźń i ciche przyzwolenie na to „nie do końca właściwe” z naszego punktu widzenia życie. Jeśli zaś chodzi o buntowniczą Lullaby, przyjacielem staje się pan Filippi- nauczyciel, który nie ma nic przeciwko bliskim i dalekim podróżom, zastępującym jej szkołę.
Oczywiście, konsekwencją wolności obojga jest odpowiedzialność- za siebie i swoje życie. Nie ma bowiem mamusi, która przytuli, otrze łzy, ochroni, zapłaci, a jeśli jest, to śpi całymi dniami i łyka środki nasenne (taka jest właśnie matka Lullaby. Wiążę się to z wypadkiem, który przeżyła).
Dla Monda niebezpieczeństwo stanowi krążący po mieście ciapacan- szara furgonetka z mężczyznami odzianymi w mundury, którzy łapią bezdomne psy i dzieci. Z tym zagrożeniem musi radzić sobie sam.

To, co czyni tę książkę ciekawą, mimo braku wartkiej akcji, do której jesteśmy tak przyzwyczajeni, to spokój. W naszym życiu mamy jego swoisty deficyt- wciąż gdzieś tylko spieszymy, nie mamy na wszystko czasu, nigdzie nie zdążamy. W „Mondzie i innych historiach” czytamy o odległych nadmorskich krainach, gdzie życie swobodnie płynie z dnia na dzień, wśród mglistych poranków i rozpalonych popołudni. Opisy choć szczegółowe, nie są ani trochę przytłaczające. W lekki i zgrabny sposób wprowadzają nas do obcego, piękniejszego świata, gdzie nawet słota wydaje się cudowna. Sposób w jaki J.M.G. Le Clezio (znany również z esejów filozoficznych i powieści eksperymentalnych) „oprowadza” nas po marzeniach różnych dzieci, jest wręcz magiczny. Podglądamy jego młodych bohaterów- wiemy co robią, co czują, o czym myślą i marzą.
Po przeczytaniu tej książki czułam się, jakbym wróciła z długich wakacji. Nowo poznane krajobrazy i pejzaże utkwiły mi w głowie. Nie są one jednak najważniejsze w tym wręcz mistycznym dziele. Najważniejsze są poszukiwania, które wszyscy bohaterowie prowadzą. W każdym z opowiadań Le Clezia dzieci odkrywają drzemiącą w przyrodzie siłę harmonii, a przy tym bezpieczeństwo i radość.
Konkludując- o czym jest „Mondo...”? O dzieciach, które, jak nikt inny potrafią współbrzmieć ze światem i odnaleźć w nim swoje miejsce. Przekazują nam swoją mądrość, która jest jednocześnie wielka, ale i błaha- czysto dziecięca. Le Clezio pokazuje nam jednak, że to właśnie ona najlepiej sprawdza się, na długiej drodze po szczęście.

Polecam te opowiadania wszystkim zagubionym w tej podróży.

"Mondo i inne historie"  J. M. G. Le Clézio
Wydawnictwo W.A.B., 2011.
ISBN 9788377475058

Recenzja zdobyła 2 nagrodę w konkursie "Wszystkie książki mówią"
w kategorii powyżej 13 lat.

"Znaczy kapitan" - recenzja konkursowa Łukasza Wyszomierskiego

"Znaczy Kapitan" to książka napisana przez Karola Olgierda Borchardta.
Rozgrywa się w 20-leciu międzywojennym. Autor był marynarzem i w powieści opisuje różne wydarzenia ze swojego życia. Związane były one z Mamertem Stankiewiczem, którego nazywano Znaczy Kapitanem, ponieważ każde zdanie rozpoczynał od słowa ,,znaczy". Jest on moim ulubionym bohaterem ze względu na prawdomówność i dokładność. Książka opisuje całą historię tworzenia się polskiej marynarki handlowej. Prezentuje pierwsze statki i ich kapitanów. Byli oni najczęściej wychowani w różnych zaborach i niekiedy mieli problem z mówieniem po polsku, co powodowało liczne nieporozumienia.
Najbardziej w książce podobały mi się śmieszne historie z życia 
marynarzy, które stanowiły ciekawe urozmaicenie powieści. Autor miał możliwość
pracowania na różnych statkach, na których zyskiwał nowe doświadczenia. Na
większości z okrętów dowódcą był Znaczy Kapitan, dzięki czemu 
Borchardt miał okazję dokładnie go poznać. Autor przedstawia swojego dowódcę jako
świetnego nawigatora, człowieka bardzo wymagającego zarówno od siebie, jak 
i od innych, ale jednocześnie bardzo szanowanego i lubianego przez swoich
podwładnych.
Polecam wszystkim tę książkę. Pomimo, że nie ma zbyt wielu dialogów, to
szybko się ją czyta, ponieważ jest ciekawa i wciągająca. Napisana jest
zrozumiałym dla wszystkich językiem. Jej akcja jest wartka i nie zawiera
niepotrzebnych opisów lub dłużyzn. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z
nią.


"Znaczy Kapitan" Karol Olgierd Borchardt
Wydawnictwo "Bernardinum", 2010.
ISBN 
978-83-7380-785


Recenzja zdobyła 2 nagrodę w konkursie "Wszystkie książki mówią" 
w kategorii 8-12 lat. 

środa, 1 czerwca 2016

Eric-Emmanuel Schmitt – "Zazdrośnice"

Cztery młode dziewczyny stanowią zgraną paczkę – żyją w przekonaniu, że są przyjaciółkami 
na zawsze, na dobre i na złe. Jednakże z biegiem czasu, kiedy każda z nich dojrzewa do bycia dorosłą kobietą, ich drogi jakby się rozchodzą. Pierwsze zakochanie, problemy rodzinne, presja otoczenia wręcz zmuszają do tego aby dorosnąć, zrewidować swój system wartości oraz nauczyć się "walczyć 
o swoje". I tak przyjacielska solidarność zaczyna ustępować własnym interesom, a pozornie idealna przyjaźń zamienia się w grę pozorów i rywalizację.
E. E. Schmitt jak zwykle doskonale opisuje zagadki, które skrywa w swym wnętrzu każdy człowiek, 
a zwłaszcza kobieta. Ta niewielka powieść, by nie rzec "nowela na cztery głosy" stanowi doskonałe studium natury naszych uczuć. Autor po raz kolejny udowadnia, że między miłością 
i nienawiścią granica jest bardzo cienka, podobnie jak między dobrem i złem. Wystarczy, że w ludzkie serce wkradnie się owa tytułowa zazdrość...
MK

 
Eric-Emmanuel Schmitt – "Zazdrośnice"

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 2016
ISBN: 978-83-240-3536-6