Wraca
Rysiek Zwierzchowski, który z kebabem w ręku ratuje Śląsk przed złem.
Przeżyjemy atak całkiem ruchliwych zombie, rozwiązana zostanie zagadka
tajemniczych zniknięć, wsiądziemy do pociągu i poczujemy na moment dzień świstaka
oraz... złożymy wizytę w Watykanie. Wszystko to okraszone rytmami solidnego
rocka.
Jest to kontynuacja, która zasługuje na
parę słów. Albowiem Ćwiek udowodnił, że w życiu jest nie tylko dobra rozrywka; autor
w pewnym momencie ściągnął (nie tylko) Ryśka i jego kumpli na ziemię. Pokazał,
że heros nie musi ciągle odnosić sukcesów, nie jest postrzegany tylko z
pozytywnego punktu widzenia; życie prywatne da bohaterom niezłego emocjonalnego
kopniaka. Z tego powodu nawet elementy fantastyczne muszą na chwilę odstąpić na
bok. Pisarz sprawił, że czytając „Dreszcza”, cała historia oraz klimat są
bardzo wiarygodne i nawet bez supermocy może się wiele wydarzyć w życiu.
Powiedziałabym, że można przeżywać razem z głównym bohaterem, kibicować mu,
pocieszać.
Klimat historii nadal jest utrzymywany w
tej samej formie, co poprzednia książka. Nie zabraknie śląskiej gwary, która na
piśmie łatwa do zrozumienia nie jest... Śląsk się nie zmienił – mamy nadal do
czynienia z tamtejszymi ludźmi i ich problemami życia codziennego. Styl pisania
jest lekki i przyjemny w odbiorze.
Książka jest adresowana przede wszystkim
do tych czytelników, którzy znają już Ryśka oraz kompanię i chcą kontynuować poznawanie
ich historii. Jednakże, mając na uwadze to co przed chwilą napisałam, być może
znajdą się i tacy, którzy zechcą rozpocząć przygodę z Dreszczem, czego
serdecznie życzę.
AC
Jakub Ćwiek
- „Dreszcz 2: Facet w czerni”
Fabryka
Słów, 2014
ISBN
978-83-7574-994-6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz