wtorek, 8 lutego 2022

Z recenzji Czytelników: Jakub Żulczyk - „Wzgórze psów”

 

Zło czai się wszędzie. „Zło to tajemnica podobna do cebuli. Ma wiele warstw, zedrzesz jedną, pod spodem jest kolejna.”

Wzgórze psów Jakuba Żulczyka to mroczny thriller i jednocześnie niezwykle tajemnicza historia rodziny z małej mieściny na Warmii 

i Mazurach, jakich wiele w naszym kraju. Główny bohater tej historii to trzydziestotrzyletni Mikołaj, który uciekł z Zyborka z silnym postanowieniem, by nigdy tam nie wracać. Poznajemy go w momencie, gdy z powodu braku płynności finansowej musi wraz z żoną wyprowadzić się ze swego warszawskiego mieszkania i jak syn marnotrawny powrócić do rodzinnego miasteczka, którego nienawidzi i w którym czuje się wyjątkowo niekomfortowo. Nie chodzi wyłącznie o złe relacje z ojcem - byłym alkoholikiem, oskarżanym przez bohatera o śmierć matki, czy z borykającym się problemami z bratem. Pisarz zdradza nam, że nie jest tu szczególnie mile widziany z powodu książki będącej dla niego przepustką do sławy, w której opisał tragiczne i mroczne wydarzenia z czasów swojej młodości. Nie dowiadujemy się o czym dokładnie była „Czarna, zimna woda”, ale ze strzępków informacji rodzi się w naszej głowie dość smutny i przerażający obraz tamtych zdarzeń.

Powrót w rodzinne strony jest dla Mikołaja ciężkim przeżyciem, tym bardziej że i do tej pory życie go nie rozpieszczało: rozpadające się małżeństwo, nałóg narkotykowy, 
czy niemożność napisana następnej książki, to najmniejsze z jego problemów.

Gdy przebijając się przez kolejne warstwy fabuły, dowiadujemy się w końcu, co go wygnało z Zyborka i dlaczego tak źle dogaduje się z rodziną, zrozumiemy, że w istocie jest to opowieść o praktycznie każdym z małych miast Polski, a Zybork jest tylko metaforą zła, toczącego wnętrza mniejszych i większych społeczności.

Niemal równocześnie z powrotem do domu Mikołaja i jego żony Justyny, w mieście zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Ludzie giną i nie pozostaje po nich najmniejszy ślad, 

a gdy już ktoś się znajduje, to w stanie agonalnym i aż strach myśleć o tym, co mu się przydarzyło. Do tego rodzinę naszego bohatera i praktycznie każdego, kto nie zgadza się 
z rządami pani burmistrz, spotykają akty zastraszania i agresji.

Jakub Żulczyk doskonale odmalowuje obraz zapadłej prowincji, pokazując brud, zło, degenerację oraz biedę lokalnej społeczności. Każdy z bohaterów, również tych pobocznych jest bardzo prawdziwy. Mają oni swoje codzienne obowiązki, problemy i małe radości. Zybork przedstawiony oczami autora, to miasteczko, w którym nie ma ludzi szczęśliwych. Mikołaj i Justyna choć sami nie umieją uporać się z własnymi problemami muszą mimowolnie uczestniczyć w życiu miasteczka, do którego wrócili.

Choć fabuła opiera się na wątku kryminalnym, nie on wydaje się najważniejszy. Na pierwszy plan wybijają się zwykłe rozterki i skomplikowane relacje międzyludzkie oraz proza życia w prowincjonalnym miasteczku. Emocje i ludzie są tu zdecydowanie ważniejsi niż rozwiązywanie sprawy zaginięć. To opowieść o wszechobecnym złu, krzywdzie i pamięci o nich, pamięci, która przecież jest wybiórcza i zawsze nieco zniekształcona. Lektura „Wzgórza psów” potrafi zmienić pogląd na rzeczywistość, dając przy tym sporą dozę adrenaliny i dramaturgii, to nie jest powieść, która ma na celu odpowiedzieć na filozoficzne pytania o naturę zła. Jest za to książką pozostawiającą pytania.

Fragment książki:

„Zło zamienia litery w alfabecie. Zło wszystko odwraca. Zło nienawidzi porządku. Zło samo w sobie nie istnieje, nie jest autonomicznym bytem. Zło to grzyb, który potrzebuje żywiciela, choroba nowotwór. Rośnie na tym, co jest zdrowe. Wżera się w jego tkankę. Zanim ją zabije, sprawia, że puchnie, śmierdzi. Zamienia ją we własną karykaturę.”

Bogumiła Banasiak


Jakub Żulczyk - „Wzgórze psów”
Wydawnictwo Świat Książki, 2017
ISBN: 978-83-8031-350-7


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz