Lektura nowej książki Joanny Bator przypadła na podły czas. Na
zimową chandrę i w dodatku anginę w rozkwicie. Toteż odbiór
tekstu przebiegał u mnie dwufazowo. Denerwowała mnie manieryczność
frazy wtedy, kiedy ból się nasilał, a kiedy mijał – zachwycałam
się sposobem prowadzenia narracji, pięknem opisów przedmieść
Tokio, mistrzowskim rysunkiem postaci.
Powieściowy „rekin ludojad” do mnie też to się zbliżał,
to znowu oddalał. Bohaterkę powieści poznajemy w takim momencie
życia, kiedy symboliczny rekin towarzyszy jej stale. Nie może się
odnaleźć po nagłej śmierci chłopaka, który zresztą nie był
jej przesadnie wierny. Wtedy niespodziewanie staje na jej drodze
tajemnicza japońską turystka, która proponuje opiekę nad swoim
domem w dalekiej Japonii (a w zasadzie przede wszystkim nad kotem).
Na miejscu okazuje się, że w jej tokijskim domu odbywają się
kursy kindstugi – sztuki sklejania złotym klejem starych,
porcelanowych naczyń.
Cala filozofia tego pradawnego misterium pochodzi ze świata zen i
odczytujemy ją
w instrukcji Mistrza: bądźcie uważni, zostańcie
tu i teraz. Przedtem już nie istnieje.
Są skorupy, czekające na
sklejenie złotem. I są śmieci, których trzeba się pozbyć.
Najważniejsze, to umieć odróżnić jedne od drugich. To wymaga
odwagi. Jeśli jej nie znajdziemy, zmarnujemy złoto na sklejanie
śmieci.
Dobra baśń powinna kończyć się happy endem. Tak jest i tym
razem. Dziewczyna świetnie sobie radzi z naprawianiem rozbitych
naczyń, a w nagrodę za wytrwałość otrzymuje swoje wymarzone
„purezento”- mężczyznę ze snów. A może i ona sama chce być
dla niego prezentem? Bo czasem jest się pewnym od razu. Widzi się
innego człowieka i coś delikatnie klika we wszechświecie. Zaczyna
się historia jak ziarnko piasku. Jak lawina.
Książka Joanna Bator jest dobra na przetrwanie każdej złej
pogody. Nastrojowa, tchnąca nadzieją, oszczędna w słowach. Kto
pamięta „Japoński wachlarz”, ten wie, o czym mówię.
/Joanna Mackiewicz/
Joanna Bator - „Purezento”
Wydawnictwo Znak, 2017
ISBN: 978-83-240-5027-7
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz