Książkę
„Zezia i wszystkie problemy świata” Agnieszki Chylińskiej
dostałam od mojej sąsiadki – Marlenki. Składa się ona z
jedenastu rozdziałów, opisanych na 136 stronach i dotyczy okresu od
wakacji do Świąt Bożego Narodzenia.
Pomimo
że książkę tę przeczytałam w wakacje, to do dziś czuję
„mętlik w głowie” gdy o niej myślę. Tytułowa bohaterka jest
moją rówieśniczką i ma 11 lat, choć informacja ta
nie była
podana ani na początku książki, ani także w inny jasny i
przejrzysty sposób.
Na stronie 25 książki została zawarta
informacja: „…Zuzanna Zezik dawno skończyła jedenaście lat i
jest już prawie dorosła”. Zadziwiające są reakcje głównej
bohaterki na poszczególne opisane w rozdziałach historie w jej
życiu. Jednakże nie wydaje mi się, aby moje rówieśniczki
prezentowały podobne zachowania i reakcje do „Zezi”.
Autorka
książki z jednej strony wskazuje
na bohaterkę, jako osobę
rezolutną, wszak „wiedziała też na pewno, że chce zostać
lekarką” (s. 9 książki), „Zezia nie chciała już być dłużej
Zezią. Chciała być Zuzanną!” (s.13 książki). Nawet rodzice
mówili do niej, jako do prawie dorosłej osoby „Zuzanno, idziesz
sama
do szkoły. Mam do ciebie pełne zaufanie. Jesteś już prawie
dorosła”. Z drugiej jednak strony dziwi fakt, że nigdy nie była
ona na pogrzebie, nie płakała po śmierci dziadka, tylko „Głęboko
w środku Zuzia cieszyła się, że nie musi brać w tym wszystkim
udziału (s. 26 książki). Wydaje się to niekonsekwentne i
niespójne. Zarówno ja, jak i moje koleżanki – rówieśniczki
bardzo przeżywamy śmierć nawet obcych ludzi a tym bardziej osoby
bliskiej,
z rodziny.
Tytułowa
bohaterka ma dwóch młodszych braci, w tym jeden z nich miał być
„INNY niż wszystkie znane Zuzi dzieci” (s. 27). Należy w tym
wypadku domniemywać tylko,
że Autorce chodziło o to, że był
chory lub niepełnosprawny albo niedorozwinięty. Myślę tak, bo
Autorka wskazuje, że „Istniało duże ryzyko, że Giler zacząłby
się śmiać w trakcie ceremonii pogrzebowej”.
Dosyć
dziwne i zastanawiające są opisy uczuć jedenastoletniej Zuzanny w
kwestii miłości. Autorka opisuje, że „Zuzanna była gotowa na
nową miłość i czuła bardzo, baaaaardzo wyraźnie, że coś z
pewnością wydarzy się w tej sprawie”. Nie podoba mi się, w jaki
sposób została także opisana jej „miłość” do Piotra
Słodzika. Dziewczynka opisana jest bowiem jako bardzo naiwna i
łatwowierna, bo pisała jemu wypracowania a sama nie miała już
wystarczająco siły do pisania swoich własnych „Zuzia jak
zaczarowana wracała potem
do domu i pisała najpierw przepiękne
wypracowanie dla Piotra, a potem zmęczone
i pośpieszne dla siebie.
Piotr dostawał piątkę a Zuzia…czwórkę”. Obraz ten nie
przedstawia młodych dziewczyn w dobrym świetle i nie wiem czy jest
wychowawczy, tym bardziej,
że Autorka podała wcześniej, że Zuzia
miała być najlepszą uczennicą w klasie.
Podobała
mi się natomiast opisana determinacja dziewczynki w kwestii sportu,
treningów
i przedstawienia tego, że „dla chcącego, nic trudnego”
a „trening czyni mistrza”. Jednakże motywy tej determinacji i
chęć przypodobania się komuś, a szczególnie chłopakowi uważam
za przesadne i śmieszne. Na uwagę także zasługuje ciekawy opis
zaprzyjaźnienia się głównej bohaterki z Basią Pająk.
Nie
wiem w jakim celu został przedstawiony w książce opis chłodnej
relacji rodziców Zuzi, gdzie jej tata miał rzadko dziękować i
chwalić mamę, co się nie podobało tytułowej bohaterce „…
rzadko dziękował i chwalił Mamę…”(s, 59 książki). Nie wiem,
ale raczej wątpię, że dzieci powinny ingerować w relacje intymne
swoich rodziców. Tytułowa bohaterka także początkowo była zajęta
za bardzo swoimi sprawami a dopiero później zaczęła przejmować
się rodzicami, choć nie uważam, aby było to dla niej dobre. W
książce przejawia się motyw rozbitych rodzin, wielości rozwodów
oraz „tykająca bomba rozwodowa” nad rodziną Zuzi. Poza tym jest
także mowa o wszechobecnych kredytach, które rujnują dobro rodziny
i zabierają czas dla rodziny poprzez wymuszenie na ludziach
nieustannej pracy zarobkowej. Zdaje sobie sprawę, że dzieci i
nastolatkowie powinni szanować pieniądze i znać ich wartość.
Jednakże zagłębianie się w problemy dorosłych
nie powinno
obciążać dzieci i nastolatków.
Pomimo
że w ostatnim rozdziale rodzice Zuzi spędzają razem z nią święta,
to nie jest wskazane czy jej rodzice wrócili do siebie czy też nie.
Opisany przez Autorkę „cud” jest dosyć niejednoznaczny i raczej
dosyć dziecinny. Wydaje mi się, że Autorka chciała zakończyć
książkę w formie bajki, która powinna się dobrze skończyć.
Jednak końcowy opis nie przesądza zakończenia losów rodziny
Zuzanny.
Mimo
to, że książkę tę czyta się w miarę szybko, bo napisana jest
prostym językiem
i zawiera ona piękne czarno-białe ilustracje –
nie poleciałbym jej nikomu.
Uważam,
że należy „Oddać cesarzowi co cesarskie, a Bogowi co boskie”.
Dlatego też twierdzę, że Agnieszka Chylińska powinna zająć się
śpiewaniem a nie pisaniem książek.
Ernestyna Mastalerz
Agnieszka Chylińska - „Zezia i wszystkie problemy świata”
Wydawnictwo Pascal
ISBN: 978-83-7642-644-0
Recenzja otrzymała wyróżnienie w kategorii 8-12 lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz